Wywiad 1

Jan Tadeusz Hyncman we Francji zaczął uprawiać gimnastykę sportową z dużym powodzeniem. W 1947 r. przyjechał z rodzicami do Nysy. Jako uczeń Gimnazjum, a potem Technikum Mechanicznego założył pierwszą w Nysie sekcję gimnastyki sportowej. Więcej szczegółów o narodzinach nyskiej gimnastyki sportowej znajdziemy poniżej...

Urodziłem się 8 lutego 1932 r. we Francji w Coudekerque-Branche koło Dunkierki (dzisiaj to praktycznie dzielnica Dunkierki, 2 km od centrum), w rodzinie emigrantów z lat trzydziestych ubiegłego wieku. Jakie były początki przygody z gimnastykę sportową? Jako jedenastoHyncman odznaka FFGletni chłopiec zostałem członkiem gimnastycznego klubu o przydługiej nazwie Association Sportive des Cooperateurs des Flandres w Coudekerque-Branche. Gimnastykiem byłem, skromnie mówiąc, niezłym, skoro powołano mnie do kadry narodowej juniorów Francji. Nie zdążyłem jednak oficjalnie wystąpić w barwach tego kraju, gdyż latem 1947 r. wraz z rodzicami przyjechałem do Nysy w ramach repatriacji polskich rodzin.

We Francji przygotowywałem się do Mistrzostw Francji (Championnat de France de gymnastique), które miały się odbyć 28 czerwca 1947 w Nicei. Miałem wszystkie dokumenty przygotowane, a moi trenerzy zapewniali, że mogę im sprawić wielką radość. We Francji moim trenerem był Prudent Vandemortel. Niestety 25 czerwca z Douai odjeżdżał do Polski pociąg repatriacyjny, wiozący przedwojenną Polonię francuską do Polski. I z tym pociągiem odjechały moje marzenia o karierze sportowej. Ze łzami w oczach jechałem do ojczyzny rodziców. Myślałem, ze to koniec mojej przygody z gimnastyką.

Jan Hyncman – nestor nyskiej gimnastyki

Pierwszy rok pobytu w Nysie poświęciłem na naukę języka polskiego, uczęszczając do Publicznej Średniej Szkoły Zawodowej w Nysie (1947-48) przy ulicy Chopina 23 (dzisiaj Chopina 4). Najpierw nie ujawniałem swych gimnastycznych umiejętności, bowiem musiałem skoncentrować się na szlifowaniu języka polskiego. Po ukończeniu pierwszej klasy i po zdaniu egzaminu wstępnego, zostałem przyjęty do pierwszej klasy trzyletniego Gimnazjum Przemysłowo-Energetycznego o profilu elektrycznym (1948-51), które podległego Ministerstwu Przemysłu i Handlu. Po uzyskaniu w 1951 r. Kwalifikacji Zawodowej Pierwszego Stopnia w zawodzie energetycznym, kontynuowałem naukę w IV klasie czteroletniego Technikum Mechanicznego (Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego) na wydziale elektrycznym. Świadectwo Dojrzałości uzyskałem 7 czerwca 1952 r. – upoważniało mnie do używania tytułu „technik elektryk”. Ośrodek Szkoleniowy Energetyki i wyrosłe na jego gruncie Technikum Mechaniczne w pierwszych latach „gościło” w budynku przy ulicy Chopina 23 do 1951 r., kiedy to przeniesiono go do wyremontowanego budynku przy ul. Orkana 4.

Hyncman 1950Od początku istnienia szkoły bardzo dobrze rozwinięty był sport. Stwarzało to możliwość czynnej rekreacji po zajęciach lekcyjnych. Szczególny rozkwit przypada na czasy dyrektorowania Stanisława Radomskiego i działalności Eryka Pasamonika. W myśl zasady „sport to zdrowie”, każdy uczeń zobowiązany był do uczestniczenia w odbywających się dwa razy w roku, tzw. marszobiegach, które miały długość 8 km i prowadziły ze stadionu Międzyzakładowego Związku Klubów Sportowych „Ogniwo” ulicami: Kraszewskiego, Bema, Szlak Chrobrego, park przy ul. Rodziewiczówny, Górną Wieś, Głuchołaską, Świerczewskiego (dzisiaj Piłsudskiego) i ulicą Moniuszki powrót na stadion.

Nauka szła mi średnio. I może nawet zajęty nauką zapomniałbym o gimnastyce, gdyby nie dwója z WF-u, postawiona mi przez magistra Eryka Pasamonika za jakieś uchybienie na lekcji wychowania fizycznego. Poczułem się tym mocno urażony, a pretensje swe zgłosiłem profesorowi Erykowi Pasamonikowi następująco:

– Panie profesorze, to niesprawiedliwe, abym ja, który potrafi wykonywać ćwiczenia gimnastyczne tak jak nikt w naszej szkole, miał pałę z WF-u!

Profesor mnie wysłuchał, obejrzał moje francuskie dokumenty – po czym zaprowadził mnie do pobliskiej sali gimnastycznej (nasza szkoła korzystała z sali przy Szkole Podstawowej nr 1) i rzekł:

– A teraz pokaż, co potrafisz.

Na pierwszy rzut pokazałem ćwiczenia wolne, takie jakich wyuczono mnie we Francji. Potem wyciągnąłem z kąta dwa materace z włókna kokosowego na tak zwaną ścieżkę akrobatyczną, na której wykonałem przewroty w przód, w tył, przerzut bokiem, salto w przód i ze skrzyni, salto do tyłu. Na rozklekotanych poniemieckich poręczach też zademonstrowałem swoje ćwiczenia. Profesor milczał… a po chwili powiedział:

– Podobne ćwiczenia widziałem podczas studiów w Krakowie, gdy ćwiczyły „Sokoły”, to mnie się zawsze podobało i teraz także. Proponuję ci, abyś ze swojej klasy wybrał i wyćwiczył drużynę, która byłaby zdolna reprezentować szkołę na uroczystościach oraz różnych akademiach i imprezach, np. na stadionie. A twoją ocenę poprawię na bardzo dobrą – dobrze?

Profesorowi Pasamonikowi bardzo zależało, abyśmy przygotowali swój program na uroczystą akademię z okazji kongresu zjednoczeniowego PPS i PPR. Nadmienić muszę, że Ośrodek Szkoleniowy Energetyki to była „czerwona” szkoła, pod szczególną „opieką” władz partyjnych.

I tak to się zaczęło.

W połowie listopada 1948 r. do sekcji wybrałem kolegów ze swojej klasy: Benedykta Helbina, Jerzego Kozłowskiego, Eugeniusza Zubika, Eugeniusza Lewandowskiego, Józefa Adamczyka, Stanisława Biernata, Józefa Machowskiego, Jana Chalaka, Stanisława Fichtela i Stanisława Bugaja. Byli oni mieszkańcami tymczasowego internatu, mieszczącego się na trzecim piętrze szkoły. Oni to stanowili pierwszy człon sekcji a później „Ósemki” (już bez Jana Chalaka, Stanisława Fichtela i Stanisława Bugaja), która otrzymała szyte przez panią Bryczkowską długie białe spodnie. Przez te białe spodnie nazywali nas „Kalesoniarze”, ale też bardzo ładnie prezentowaliśmy się na pochodach 1-majowych i defiladach – byliśmy dumą dyrektora szkoły. Długie białe spodnie były znakiem nobilitacji ćwiczących – chłopcy z grupy „Młodzików” mieli poszyte przez panią Bryczkowską krótkie białe spodenki. Profesor Pasamonik poprzez swoje znajomości ściągał zestawy ćwiczeń od sekcji „Sokół” (wzbogacony niezbędnymi fotografiami i rysunkami) przez co mogłem wzbogacać nasz repertuar ćwiczeń.

Ogromnym szczęściem było wygrzebanie z piwnicy pod remontowaną salą gimnastyczną przy ulicy Orkana elementów drążka gimnastycznego oraz czegoś, co tylko dzięki zmysłowi Profesora nie zostało wyrzucone na złom. To coś okazało się metalową resorową odskocznią (trampoliną) do skoków. Pan Józef Gniady, szkolny konserwator i stolarz, dorobił wg mojego rysunku deskę i wtedy zaczęliśmy szaleć!!! Trampolina dodała animuszu ćwiczącym. W sali gimnastycznej mieliśmy do dyspozycji tylko 4-częściową skrzynię i jeden materac sizalowy. Uczniowie klas pierwszych, ze względu na brak miejsc w internacie przy ulicy Moniuszki, byli zakwaterowani na trzecim piętrze szkoły przy ulicy Chopina. Pamiętam, że aby poćwiczyć akrobatykę przynosiliśmy do auli na III piętrze po jednym materacu „internatowym” (materac łóżka złożony był z trzech części) by stworzyć ścieżkę akrobatyczną. Wykonywaliśmy ćwiczenia akrobatyczne, przewroty oraz budowaliśmy piramidy.

Pierwszy pokaz akrobatyczno-gimnastyczny, obejmujący: budowę piramid, ścieżkę akrobatyczną i skoki przez kozła, miał miejsce na akademii w grudniu 1948 r., w nieistniejącym już Domu Kultury Fabryki Mebli Stalowych „Zachód” (późniejsze FSD) przy ul. Słowiańskiej, najpierw dla kadry nauczycielskiej, a następnego dnia dla uczniów Ośrodka Szkoleniowego Energetyki. Profesor Pasamonik był bardzo usatysfakcjonowany i za moją namową czynił starania, aby zdobyć niezbędny sprzęt gimnastyczny. Z 33 Pułku Piechoty stacjonującego w koszarach przy ul. Grodkowskiej dostaliśmy konia gimnastycznego bez łęków (tylko do skoków) i metalowe poręcze mniej rozchwiane niż te nasze całe drewniane. Ćwiczenia akrobatyczno-gimnastyczne obejmujące budowę piramid i przewroty trenowaliśmy na rozległej polanie w „Dzikim Parku” przy Forcie Blockhaus (dzisiaj zwanym Fortem Wodnym). Trawa dobrze amortyzowała ewentualne upadki.

Hyncman 1951 09 'Osemka' z prof Pasamonikiem

Wrzesień 1951 „Ósemka” z prof. Pasamonikiem – J.H obok prof. (6. od lewej)

„Ósemka” specjalizowała się w widowiskowych i trudnych akrobacjach – staliśmy się atrakcją pokazów sportowych. Robiliśmy „cuda” w czasie tych pokazów. Resorowa odskocznia umożliwiała nam wykonywanie atrakcyjnych skoków przez konia podniesionego na maksymalną wysokość – mieliśmy przećwiczone jedenaście rodzajów takich skoków. Ja wykonywałem w czasie pokazów bardzo trudny, ale efektowny loty nad współćwiczącymi (nawet nad jedenastoma kolegami). Przyrządy gimnastyczne (konia, materace i inne) woziliśmy na pokazy zapakowane na szkolny wóz konny. Na co dzień wóz ten był wykorzystywany do wożenia zaopatrzenia do szkolnej stołówki w internacie.

Doskwierał nam brak szkolnej sali gimnastycznej. Rozpoczęły się prace przygotowawcze do oddania sali gimnastycznej przy ul. Orkana, w które zaangażował się też społecznie mój ojciec – Dionizy (układał i nasączał pokostem parkiet). Otwarcie sali gimnastycznej nastąpiło 25 maja 1951 r.

Ćwiczyliśmy i doskonalili swoje umiejętności, które prezentowaliśmy w szkole i mieszkańcom Nysy na akademiach, defiladach oraz na pokazach gimnastycznych na miejskim stadionie.

W latach szkolnych opiekę medyczną nad uczniami, a tym samym nad gimnastykami, sprawował doktor Sylwester Krajczy – a ja byłem jego pomocnikiem i zapisywałem uczniów potrzebujących porady lekarskiej, na wizyty w godzinach popołudniowych. Ze wszelkimi dolegliwościami dawaliśmy sobie sami radę (nie było w szkole pielęgniarki).

W latach 1951-1953 ukończyłem kursy pedagogiczne dla nauczycieli wychowania fizycznego organizowany przez Ministerstwo Oświaty i CUSZ:

  1. kurs dla aktywistów Szkolnych Szkół Sportowych,
  2. kurs szkolnego przodownika sportowego w zakresie gimnastyki przyrządowej,
  3. 3-letni Kurs Wychowania Fizycznego dla nauczycieli szkół zawodowych, prowadzony przez wykładowców AWF w Warszawie, gdzie między innymi miałem zajęcia taneczne (głównie z tańców ludowych: oberek, polka, zwyrtany). Kurs dawał wszechstronne kompetencje do pracy trenerskiej w szkole (odpowiednik dzisiejszego licencjatu).

W 1952 r. ukończyłem technikum i zostałem zatrudniony, nakazem pracy, jako nauczyciel zawodu i prowadziłem zajęcia z wychowania fizycznego i gimnastyki w swojej szkole (1952-1953).

Trzyletnią służbę wojskową rozpocząłem w 1953 r. w 11 Brygadzie Lotniczo-Technicznej w Tomaszowie Mazowieckim, a następnie od 1954 r. w 5 Samodzielnym Batalionie Łączności Lotnictwa w Nowym Dworze Mazowieckim. W czasie odbywania służby wojskowej kontynuowałem uprawianie gimnastyki sportowej i zostałem mistrzem jednostki, co dawało mi prawo do udziału w Ogólnopolskiej Spartakiadzie Wojsk Lotniczych w Krakowie, gdzie uzyskałem tytuł II wicemistrza.

Po wyjściu z wojska zostałem zatrudniony w Technikum Mechanicznym jako pracownik inżynieryjno-techniczny w warsztatach szkolnych. Jednak nie rozstałem się z gimnastyką i prowadziłem po pracy zajęcia pozaszkolne. Za namową profesora Pasamonika, byłem współzałożycielem Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej „Chrobry Nysa” przy Technikum Mechanicznym, w składzie: przewodniczący – Eryk Pasamonik, sekretarz – Czesław Szadziul (pracownik OSSO), skarbnik – pan Różak (OSSO). Chcieliśmy umożliwić gimnastykom, którzy opuścili mury szkoły, kontynuowanie uprawiania gimnastyki. „Szóstka” to zawodnicy TKKF posiadający klasę sportową: Marian Gumała, Jerzy Hajduk, Jerzy Łucyszyn, Jan Hyncman, Lucjan Sufin, Krzysztof Iwanicki. To już profesjonalna grupa gimnastyków.

Hyncman 1962 5 1 defilada sekcja gimn przy TKKF Chrobry

„Szóstka” – defilada sekcja gimn. przy TKKF „Chrobry” 1.05.1962 (J.H. 4. od lewej)

W późniejszym czasie gimnastycy przeszli do klubu Stal Nysa, gdzie działały dwie sekcje gimnastyczne: żeńska i męska prowadzone przeze mnie.

W 1957 r. przy MKS (Międzyszkolny Klub Sportowy) powstała sekcja gimnastyczna dla uczniów Technikum Mechanicznego. Jeszcze w czasie 3-letniego Kursu Wychowania Fizycznego w Warszawie poznałem Jana Pudę, który jak się okazało, uczył WF-u w Carolinum. Wytypował on dziewczęta z predyspozycjami do ćwiczeń gimnastycznych i tak przy MKS powstała jeszcze sekcja gimnastyczna dziewcząt z Ogólniaka.

Zakłady Urządzeń Przemysłowych w Nysie zaczęły wchodzić ze swoją produkcją na rynki zagraniczne. Dlatego też, w związku z moją znajomością języka francuskiego, dyrektor Witold Wolański zaproponował mi przejście na etat do ZUP. Zgodziłem się i 2.11.1959 r. zostałem zatrudniony w ZUP Nysa. Mimo rezygnacji z pracy w Technikum Mechanicznym dalej prowadziłem sekcję gimnastyczną dla chłopców z TM i dziewcząt z Carolinum.

Nawiązałem wtedy kontakt z władzami Klubu Sportowego „Stal” tj. z Jeremim Głowackim i Adamem Jazienickim, który piastował w tym czasie funkcję prezesa klubu. Patronem KS „Stal” były Zakłady Urządzeń Przemysłowych w Nysie. Sekcja gimnastyczna liczyła wtedy 37 zawodniczek i zawodników. Odczuwaliśmy braki w sprzęcie wyczynowym. Brakowało nam też dresów i strojów gimnastycznych. Przede wszystkim bardzo brakowało nam materaców gimnastycznych. Początkowo treningi prowadziliśmy w sali Technikum Mechanicznego wspólnie z moją sekcją gimnastyczną MKS.

W 1960 r. uzyskałem tytuł instruktora pierwszej klasy w gimnastyce sportowej, nadany przez Dolnośląski Okręgowy Związek Gimnastyczny we Wrocławiu. W roku szkolnym 1960/61 przygotowywałem zespół gimnastyczny MKS do zawodów o mistrzostwo szkół średnich województwa opolskiego.

W 1962 r. wraz z Janem Twardym, zawodnikiem klasy I, zostaliśmy zaproszeni przez Radę Główną Ogólnozwiązkowej Federacji Sportu Wychowania Fizycznego i Turystyki w roli obserwatorów, na Związkowe Mistrzostwa Polski w Gimnastyce Sportowej do Krakowa.

W 1963 r. na skutek starań działaczy klubowych, uzyskaliśmy prawo do przeprowadzania treningów gimnastycznych w sali gimnastycznej Szkoły Podstawowej nr 1 przy ul. Bohaterów Warszawy (w tej sali rozpoczynałem przygodę z gimnastyką w 1948 r.). Od tamtej pory zaczęliśmy myśleć i przygotowywać się do startu w Mistrzostwach Opolszczyzny w Gimnastyce Sportowej. Trenowaliśmy teraz trzy, a nawet cztery razy w tygodniu, co dało oczekiwane efekty. Ja zostałem mianowany kierownikiem szkoleniowym, a moi byli zawodnicy: Jan Twardy i Marian Gumała zostali mianowani na trenerów sekcji męskiej i żeńskiej.

Niestety pod koniec 1964 r. choroba zmusiła mnie do przerwania pracy trenerskiej z młodzieżą. Wtedy schedę po mnie przejęli: Jan Twardy i Marian Gumała. W 1967 r. na mistrzostwach Zespołów Sportowych Stal drużyna z Nysa zajęła II miejsce. Klub w swoich szeregach posiadał trójkę zawodników mających klasę państwową. Byli to: Leokadia Wojtusiak, Alicja Karnaś i Krzysztof Iwanicki. W sumie „Stal” miała w tym momencie najmocniejszą sekcję gimnastyczną na Opolszczyźnie i należała do krajowej czołówki. Największe sukcesy odnosił w 1975 r. Adam Łabutin, który został mistrzem Śląska oraz zdobył dwa srebrne medale na Mistrzostwach Polski juniorów w klasie II w ćwiczeniach wolnych i na drążku. Wysokiej klasy zawodnikami byli również: Aleksander i Mariusz Wilińscy, Leon Biskup i Ryszard Satora.

Walne Zebranie członków klubu Międzyzakładowy Związek Klubów Sportowych 07.06.1976 r. wprowadziło poprawkę do statutu. Poszczególne zakłady miały przejąć opiekę nad poszczególnymi sekcjami. I tak ZUP miał przejąć siatkówkę i piłkę nożną. ZUP nie chciał jednak utrzymywać tych sekcji w ramach MZKS. Postanowiono odłączyć się i powrócić do tradycji Zakładowego Klubu Sportowego „Stal Nysa” – klub miał być zakładowy. Sekcja gimnastyczna „Stali Nysa” stała się najsilniejszą sekcją gimnastyczną województwa opolskiego, a wnet zaliczano ją do czołowych sekcji w kraju.

Następnie w 1976 r. sekcja gimnastyki została przeniesiona do Szkoły Podstawowej nr 2, obecnie Zespołu Szkół Sportowych, gdzie istnieje do dziś jako Nyskie Towarzystwo Gimnastyczne.

Po mojej chorobie trudno było mi się rozstać z gimnastyką. Często przychodziłem na salę i w razie potrzeby doradzałem zawodnikom. Bywałem też jako sędzia na zawodach. Z czasem coraz rzadziej, widząc dobre poczynania kadry trenerskiej, jak również ze względu na konieczność większego zaangażowania się w pracę zawodową w ZUP Nysa, jako specjalista technolog powłok antykorozyjnych i często jako tłumacz języka francuskiego w mowie i piśmie. Przepracowałem tam 30 lat.

27.08.1985 r. Prezydium Rady Narodowej Miasta i Gminy w Nysie nadało mi Odznakę Honorową „Zasłużony Działacz Ziemi Nyskiej” za osiągnięcia sportowe i zawodowe.

Od 1990 r. przeszedłem na zasłużoną emeryturę zawodową. Gimnastyki sportowej wprawdzie już nie uprawiam, ale ćwiczę, chodzę z kijkami i na długie spacery, bo nie ma jak ruch!!!

W grudniu 1993 r. z okazji 40-lecia Szkolnego Związku Sportowego (1953-1993), otrzymałem dyplom Wojewódzkiego Szkolnego Związku Sportowego w Opolu z podziękowaniem za osobiste zaangażowanie, aktywną wieloletnią działalność na rzecz sportu szkolnego na Opolszczyźnie.

Hyncman odznaka PZGJako emeryt udzielałem się też aktywnie w życiu Dziennego Domu Pobytu. Będąc przez rok przewodniczącym rady seniorów w DDP, organizując imprezy dla seniorów, równocześnie jestem aktywnym „artystą i tancerzem”. 16.11.2017 r. zostałem Honorowym Seniorem Dziennego Domu Pobytu.

Do dzisiaj bywam zapraszany na zawody gimnastyczne, odbywające się w Szkole Podstawowej nr 2 z Oddziałami Mistrzostwa Sportowego w Nysie, gdzie wręczam medale i dyplomy zawodnikom. Uczestniczę też w uroczystościach rocznicowych Nyskiego Towarzystwa Gimnastycznego.

W 2018 r. Nyskie Towarzystwo Gimnastyczne, którego podwaliny budowałem przez wiele lat w naszej szkole i klubach sportowych, obchodziło 70-lecie istnienia. Z tej okazji nadano mi, jako założycielowi, twórcy i propagatorowi gimnastyki w Nysie, Honorową Odznakę Polskiego Związku Gimnastycznego którą przechowuję w honorowym miejscu razem z francuską odznaką Francuskiej Federacji Gimnastyki, którą otrzymałem w 1947 r. wraz z dokumentami potwierdzającymi moją przynależność do FFG (Fédération Française de Gymnastique powstałej w 1873 r.). Uważam to za podsumowanie mojej długoletniej pracy na rzecz sportu. Obserwując liczne sukcesy nyskich gimnastyków, mogę spokojnie patrzeć na swój trenerski wkład pracy i cieszyć się z sukcesów gimnastycznych kolejnych pokoleń zawodników i trenerów. Jestem dumny i pełen uznania dla moich następców, takich jak: Marian Gumała, Jan Twardy, Bogdan Budzeń, bracia Kędzierscy, Krzysztof Iwanicki i całej kadry trenersko nauczycielskiej, która doprowadziła młodzież z Nysy na najwyższe poziomy w kraju, Europie i Świecie. Dziękuję i gratuluję wszystkim z całego serca: Jan Tadeusz Hyncman.

Hyncman 2018 nestor

Jan Hyncman przyjmuje gratulacje z okazji 70-lecia nyskiej gimnastyki od prezesa Nyskiego Towarzystwa Gimnastycznego Leszka Świerczka (3 XI 2018 r.)

Jan Tadeusz Hyncman, 2020 r.