Wywiady z pionierami

Obchodzimy 75-lecie Związku Nauczycielstwa Polskiego w Nysie. To okazja upamiętniania tych, którzy przyczynili się do odrodzeniem i rozwoju polskiego szkolnictwa na Ziemi Nyskiej po wielu wiekach germanizacji...

Pionierzy nyskiego szkolnictwa

Po II wojnie światowej do zrujnowanej Nysy i okolicznych wiosek przybywali osiedleńcy z różnych stron Polski. Przybysze z Kresów, Lubelszczyzny, Rzeszowszczyzny i innych regionów przywieźli ze sobą bagaż własnych doświadczeń, tradycji, obyczajów, gwar, a także wzajemnych pretensji i antagonizmów. Spotkali się z zamieszkałymi tutaj od kilku wieków Ślązakami i Niemcami, przywiązanymi do swoich tradycji i niechętnymi Polakom. Zetknięcie się w jednym miejscu tak różnych nacji stwarzało wiele konfliktów na tle narodowościowym. Wspomnieć też trzeba, że dawne przygraniczne Księstwo Nyskie było mieszanką kulturową, w której przez wieki ścierały się wpływy polskie, niemieckie, czeskie i austriackie. Toteż wiele pracy wymagało kształtowanie tożsamości mieszkańców powojennej Ziemi Nyskiej.

Aby podjąć procesy integracyjne w tym tyglu kulturowo-obyczajowym i podnieść miasto z zapaści kulturalnej, potrzeba było ludzi obdarzonych wewnętrzną siłą, niezbędną do budowania nowej rzeczywistości i pokonywania nie tylko obiektywnych trudności, ale i własnych słabości.

Jak napisał w czerwcu 1945 r. kierownik jednej ze szkół powiatu nyskiego: Na ziemię Śląska poczęli napływać Polacy z różnych stron, dla tych ludzi trzeba było stworzyć placówki oświatowe. Pospieszyło, więc nauczycielstwo. Ci pionierzy kultury i oświaty – patrioci, podjęli się ciężkiej pracy przy uruchamianiu szkół.[1] Wielu ówczesnych nauczycieli było wzorem patriotyzmu i umiłowania ziemi, na którą rzucił ich los. To oni w powojennych latach budowali zręby polskości na tzw. Ziemiach Odzyskanych.

Po wojnie na zgliszczach Festung Neisse powstawało nowe społeczeństwo, bez tożsamości – przybyli tu Polacy z różnych stron, a rodzimych mieszkańców przedwojennej Neisse pozostało niewielu. Zostały więc przerwane naturalne więzi kulturowe łączące społeczność lokalną. Niemalże od podstaw trzeba było budować nową społeczność, otwartą na „obcych”, przybyłych z Kresów, centralnej Polski, ze Śląska, Żywiecczyzny itp. Należało zrobić wszystko, by odnaleźli tu swoje miejsce do życia, swoją małą ojczyznę, z którą zaczęliby się identyfikować. Rodziła się nowa społeczność, należało więc zadbać o wychowanie kolejnych pokoleń nysan, bardziej świadomych swego miejsca na ziemi. Do tego potrzeba było wielu światłych nauczycieli, którzy rozumieli potrzebę działania na rzecz budowy nowego życia na tych ziemiach, konsolidowania społeczeństwa oraz przygotowania sobie i swoim dzieciom warunków do godnego życia.

Dla wielu nowych mieszkańców Nysy, nie tylko młodych (w związku z walką z analfabetyzmem, uczniami byli również ludzie dorośli), szkoły stały się miejscem, gdzie rodziły się pierwsze inicjatywy kulturalne (chór, teatr, zespoły muzyczne, taneczne, biblioteki itp.). Najaktywniejsi nysanie zaczęli się organizować. Coraz prężniej działały różne stowarzyszenia społeczne i kulturalne. Nauczyciele niemalże od początku swego pobytu na Ziemi Nyskiej włączali się w różne inicjatywy społeczne i kulturalne, których celem było jak najszybsze podniesienie Ziem Odzyskanych z zapaści kulturalnej i przyspieszenie procesu integracji ludności przybyłej tu z różnych stron kraju. Działania te miały na celu pomóc ludziom odnaleźć tutaj swoją Małą Ojczyznę.

 

[1] Rękopis kroniki Publicznej Szkoły Powszechnej nr 1 w Paczkowie prowadzonej przez Józefa Sorokę, kierownika szkoły.